Hej, ho! Siedemnaście miałem lat, Gdy za ciasny stał się świat, Świat co kończył się Za miedzą naszych marzeń. Szkoła, praca, nuda i Czarno białe głupie sny, I ta pewność, Że nic więcej się nie zdarzy. Beznadziejnie mijał czas, Przegrywałem raz po raz Swe najlepsze lata Gdzieś pod budką z piwem. Aż wezbrała we mnie złość, Powiedziałem sobie dość. Zrywam się, By wreszcie życie brać za grzywę. Od tej pory włóczę się, Raz pod wozem, raz na dnie, Ale nigdy nie zatęsknię do powrotu. Wierny Harley gna przez świat, Moje włosy czesze wiatr, Dla nas obu Wolność droższa jest od złota. Easy Rider, Easy Rider, Easy Rider, Ruszaj z nim na szlak Gdy ci życia w życiu brak. Easy Rider, Easy Rider, Easy Rider, On rozbił klatkę swą, Nic już nie zatrzyma go. Ciągle w drodze zawsze sam, Pracowałem tu i tam, Ale nigdy nie zagrzałem tak na dłużej. Życie prosto trzeba brać, Jednych kochać drugich prać, No i żadnej nie dać Trzymać się na sznurze. Przemierzyłem setki mil, Siwe włosy, siwy wilk, Tak ochrzcili kiedyś kumple mnie na szlaku. Psy drogowe znają mnie, Lecz nie mogą zbliżyć się Kiedy czasem ścigam z nimi się dla draki. Nie wiem, kiedy jak i gdzie Moja droga skończy się I pojadę skrajem tęczy do bram raju. Gdy nie wpuszczą, no to nie, Diabli nie dostaną mnie. Na highway’u mlecznym Ja im szans nie daję. Easy Rider, Easy Rider, Easy Rider, Ruszaj z nim na szlak Gdy ci życia w życiu brak. Easy Rider, Easy Rider, Easy Rider, On rozbił klatkę swą, Nic już nie zatrzyma go. Easy Rider, Easy Rider, Easy Rider, Ruszaj z nim na szlak Gdy ci życia w życiu brak. Easy Rider, Easy Rider, Easy Rider, On rozbił klatkę swą, Nic już nie zatrzyma go. Jak Easy Rider, Jak Easy Rider, Jak Easy Rider, Jak on.