Zaczyna się impreza, Każdy porobiony fest. W tygodniu, czy też w weekend, Ważne jak, nie ważne gdzie. Do dymka drinka picie jest A ja tak lubię jazz. Do czystej trochę grasu, Ale dobrze robi się. Uff, ale porobiło nas, Ostra faza, lot do gwiazd. Polewamy jeszcze raz, To lubię. Uff, ile woltów w sobie ma Ta butelka, jest bez dna, Więc zeruję jeszcze raz I mówię. Daj litra albo dwa, Butelka nie ma dna. My polewamy To i tak przez całą noc. Łapiemy lot do gwiazd, Procenty lubią nas. Czterdzieści procent ma to, Co napędza nas. Daj litra albo dwa, Butelka nie ma dna. My polewamy To i tak przez całą noc. Łapiemy lot do gwiazd, Procenty lubią nas. Czterdzieści procent ma to, Co napędza nas. Gdyby czysta rosła na drzewie, Zostałbym ogrodnikiem. Zrobiłbym melanż w ogrodzie, Sad by rozkręcił bibę. Zasadziłbym coś jeszcze, Żeby mieć co wrzucić w fifę. I poczęstować moich gości, Srogo, należycie. My odpływamy teraz wszyscy Razem w dobry stan. My zawijamy, popijamy, Nie wiem co to kac. Walimy drina, tak jak szota, Melanż dla nas trwa. Się biba kręci, A na tracku leci Dr. Swag. Daj litra albo dwa, Butelka nie ma dna. My polewamy To i tak przez całą noc. Łapiemy lot do gwiazd, Procenty lubią nas. Czterdzieści procent ma to, Co napędza nas. Daj litra albo dwa, Butelka nie ma dna. My polewamy To i tak przez całą noc. Łapiemy lot do gwiazd, Procenty lubią nas. Czterdzieści procent ma to, Co napędza nas.