Szanowna policjo, nie wiem, Czy ktoś u was czyta listy me. Znosiłam to wszystko tyle dni, A ciągle prześladuje mnie Obrazek, jak ze złego snu, Te glany, mundur, pała i gaz. Przekażcie raz ode mnie mu, O ile to jeden z was. Kiedy mówię, że mam dość, Nie ważne komu służysz. Maska nie wystarczy, by Móc patrzeć sobie w twarz. W krainie nad Wisłą, czyli tu, Gdzie mieszkać z tobą przyszło mi. Układasz mi przyszłość nie ze snu A z własnej matki deja vu. Lecz gdy o rękę prosisz mnie, Gwałtownie rośnie ciśnienie krwi. I nie o serce boję się, Bo jego nie złamiesz mi. Kiedy mówię, że mam dość, Nie ważne komu służysz. Maska nie wystarczy, by Móc patrzeć sobie w twarz. Może wmówił ci to ktoś, Że dobrze ci w mundurze. A ty ślepo wierzysz mu, Bo hełm za ciasny masz. A gdy o rękę prosisz mnie, Gwałtownie rośnie ciśnienie krwi. I nie o serce boję się, Bo jego nie złamiesz mi. Słyszysz, mówię, że mam dość, Nie ważne komu służysz. Maska nie wystarczy, by Móc patrzeć sobie w twarz. Może wmówił ci to ktoś, Że dobrze ci w mundurze. A ty dalej wierzysz mu, Bo hełm za ciasny masz.