Czuję jak się ukorzeniam, Nie chcę już pętać się. Tu jest moja ziemia, Ona woła mnie. Pragnę stałej, dość mam zmiany, Choć to ponoć życia sens. Ja chcę wstrzymać świat zastany, Nie chcę dłużej biec. I chcę czuć tu i teraz, Żyć tu, nie na żadne zaś, Mieć swojego człowieka, Choć na zawsze przecież cię nie będę miał. Chcę być obok, by śmiać się i płakać, bo Choć to tak banalnie brzmi, Liczy się tylko to. Chodź, Rozejrzyjmy się razem po niebie, Teraz proszę przy mnie siądź. Czasem niebo jest drugim człowiekiem, Razem stworzymy swój ląd. Ziemia już wypuszcza pędy, Widzę dom pośród drzew. Widzę fundamenty, Widzę dach i piec. Ogrodzimy go miłością, Może upieczemy chleb. Nie chcę życia przeżyć poszcząc, Chcę garściami jeść. I chcę czuć tu i teraz, Żyć tu, nie na żadne zaś. Mieć swojego człowieka, Choć na zawsze przecież cię nie będę miał. Chcę być obok, by śmiać się i płakać, bo Choć to tak banalnie brzmi, Liczy się tylko to. Chodź, Rozejrzyjmy się razem po niebie, Teraz proszę przy mnie siądź. Czasem niebo jest drugim człowiekiem, Razem stworzymy swój ląd.