Z prądem przypłynąłeś do mnie, Zatrzęsieniem. Krąży we mnie teraz wszystko, Dokąd, nie wiem. Czy to normalne jest, By z dnia na dzień oszaleć tak. Miłość w słowach się nie mieści, Dam ciszy grać. Trochę peszy mnie ta chwila I raz po raz Chwytam jej bezmiar w dłoń, I chowam by, tu miała schron. Tu miała schron. I tyle będzie nas, I tyle będzie nas, Ile w nas światła jest, Ile w nas światła jest. Niech reszta z wolna gaśnie. Z każdą chwilą Czuję jak się zmieniam w ciebie. Raz ten zamęt szarpie nerwy, Raz mi lepiej. Czy to normalne jest, By z dnia na dzień oszaleć tak, Oszaleć tak. I tyle będzie nas, I tyle będzie nas, Ile w nas światła jest, Ile w nas światła jest. Niech reszta z wolna gaśnie. W świecie, którego nie ma. W świecie, którego nie ma. W świecie, którego nie ma. W świecie, którego nie ma. W świecie, którego nie ma. W świecie, którego nie ma. W świecie, którego nie ma. W świecie, którego nie ma. W świecie, którego nie ma. W świecie, którego nie ma.