Zaprasza mnie na chatę I zaczyna robić drina. W sumie to mam ochotę, To jest właśnie ta godzina. Po jednym łyku wstaję I mi trochę zrzedła mina. Skąd wzięła ciepłą colę? Przecież jest ku*wa zima. A kiedy czasem mnie zobaczy Z jakaś inną panią, Kiedy gadamy, Albo dłużej sobie patrzę na nią. Już jej ciśnienie skacze, Chyba trochę jest zazdrosna. Ja mówię: sorry mała, Przecież jest ku*wa wiosna. Lubię ją, bo potrafi mnie zaskoczyć. Lubię ją, za jej piękne czarne oczy. Lubię ją, gdy się śmieje, już od rana. Lubię ją, tak szalona, zwariowana. Lubię ją, bo potrafi mnie zaskoczyć. Lubię ją, za jej piękne czarne oczy. Lubię ją, gdy się śmieje, już od rana. Lubię ją, tak szalona, zwariowana. Kolejnym razem widzę Laskę znowu gdzieś na molo. Ona nie lubi tego, Co też wszyscy inni wolą. Znów rozwaliła system I włożyła spodnie z watą, A ja się pytam po co? Przecież jest ku*wa lato. Kiedyś zabrałem pannę Żeby napić się wieczorem. Pełna kulturka, Piwko, whisky, drinki z aperolem. Po paru głębszych widzę, Ona browar na dwór niesie Ja do niej mówię, dokąd? Przecież jest ku*wa jesień. Lubię ją, bo potrafi mnie zaskoczyć. Lubię ją, za jej piękne czarne oczy. Lubię ją, gdy się śmieje, już od rana. Lubię ją, tak szalona, zwariowana. Lubię ją, bo potrafi mnie zaskoczyć. Lubię ją, za jej piękne czarne oczy. Lubię ją, gdy się śmieje, już od rana. Lubię ją, tak szalona, zwariowana. Lubię ją, Lubię ją, Lubię ją, Lubię ją. Lubię ją, bo potrafi mnie zaskoczyć. Lubię ją, za jej piękne czarne oczy. Lubię ją, gdy się śmieje, już od rana. Lubię ją, tak szalona, zwariowana.