Raz pewnym wieczorem Byłem pod humorem. Andzia izbę zamiatała, Ja się pytam, gdzie jest mama. Andzia izbę zamiatała, Ja się pytam, gdzie jest mama. Lecz mama niestety Ma dużo roboty. Choć Pan, siadaj na kanapie, Będziemy czytać gazety. Choć Pan, siadaj na kanapie, Będziemy czytać gazety. Na kanapie siada, Gazety rozkłada I czytamy je pospołu, Aż tu mamcia idzie z dołu. I czytamy je pospołu, Aż tu mamcia idzie z dołu. Mamciu moja droga, Bój się Pana Boga. Ja nie zniosę żalu tego, Usuń że się z oka mego. Ja nie zniosę żalu tego, Usuń że się z oka mego. Mamcia dobra była, Wnet się usunęła. Wtedy Andzia na kanapie Swoje nóżki rozłożyła. Wtedy Andzia na kanapie Swoje nóżki rozłożyła. Na drugi rok w lecie Andzia bawi dziecię. Zapomnieli co robili Na kanapie przy gazecie. Zapomnieli co robili Na kanapie przy gazecie.