Chłopaki się chowajta, Nadciąga Adelajda Sprajta nie dopijajta, Do domu spać. Kapela już nie grajta, Do lasu spierdalajta, Bo dzisiaj Adelajda Chce sidła tkać. W ciemnym barze, w garze Nagle piwo drży Czy to tyranozaur? Czy to burza grzmi? Gdy na barze setka, Słychać ciężki krok, Dupa jak basetla I przekrwiony wzrok. Jak lekarskie piłki Obok piersi pierś Nogi jak sarenka, Taka na nich sierść. Wąsy jak Sobieski I czosnkowy dech, Każdy ząb to kolor I pirata śmiech. Chłopaki się chowajta, Nadciąga Adelajda Sprajta nie dopijajta, Do domu spać. Kapela już nie grajta, Do lasu spierdalajta, Bo dzisiaj Adelajda Chce sidła tkać. Z kopa wzięła wrota, Bokiem weszła w drzwi, Myślę "wiać do kibla!", Rekin szuka krwi. Lecz za wolny byłem Wyciągnęła krok, Za uszy złapała, Zaciągnęła w mrok. Czułem się swobodnie Jak na KGB, Lekarz by oszalał Widząc EKG. Ponad nami knieja, Dookoła noc, Puściłem Eneja, Ona zdjęła koc. Chłopaki się chowajta, Nadciąga Adelajda Sprajta nie dopijajta, Do domu spać. Kapela już nie grajta, Do lasu spierdalajta, Bo dzisiaj Adelajda Chce sidła tkać. Hu, Monsieur Hu, Mademoiselle Żule idą na pole rzepaku, A za żulę turla się żur. Widzę żabę z petę, Monszer, adieu. Gdy uciekałem z rana Od tego lewiatana Zapchany cały ludźmi Ujrzałem plac. Rozeszło się po gminie, Że byłem w tej dziewczynie, Pozostał mi jedynie Moralny kac. Chłopaki się chowajta, Nadciąga Adelajda Sprajta nie dopijajta, Do domu spać. Kapela już nie grajta, Do lasu spierdalajta, Bo dzisiaj Adelajda Chce sidła tkać.