Był raz bal na sto par, Pan wodzirej wprost szalał po sali, "Koszyk raz! Kółko dwa!" A pod oknem samotnie bez pani, Siedział pan, smętny pan, Taki, co to nie pije, nie pali. A tłum szalał, Hiszpański walc cud ten wyprawił, I wszyscy śpiewali go tak: Cała sala śpiewa z nami, Tańcząc walca walczyka parami, Na tym balu nad balami, Takim, co się pamięta latami. Gdzieś Hiszpania za górami, A tu zima, karnawał jest z nami. Raz się żyje, zakręćmy walczyka ten raz, Hiszpański walczyk w sam raz, ole! Więc ten pan, smętny pan, Zdenerwował się, proszę Państwa, okropnie. Pojął, że właśnie on, Może życie przesiedzieć przy oknie. Nagle wstał, ruszył w tan, Walc hiszpański mu dodał odwagi. Z tłumem szalał, Hiszpański walc cud ten wyprawił, I wszyscy śpiewali go tak: Cała sala śpiewa z nami, Tańcząc walca walczyka parami, Na tym balu nad balami, Takim, co się pamięta latami. Gdzieś Hiszpania za górami, A tu zima, karnawał jest z nami. Raz się żyje, zakręćmy walczyka ten raz, Hiszpański walczyk w sam raz, ole! Cała sala śpiewa z nami, Tańcząc walca walczyka parami, Na tym balu nad balami, Takim, co się pamięta latami. Gdzieś Hiszpania za górami, A tu zima, karnawał jest z nami. Raz się żyje, zakręćmy walczyka ten raz, Hiszpański walczyk w sam raz, ole! Cała sala śpiewa z nami, Tańcząc walca walczyka parami, Na tym balu nad balami, Takim, co się pamięta latami. Gdzieś Hiszpania za górami, A tu zima, karnawał jest z nami. Raz się żyje, zakręćmy walczyka ten raz, Hiszpański walczyk w sam raz, ole! Ole!