Znajomy adres, te same schody I nagły przestrach u drzwi, A może to wszystko się śni? Zwyczajne kwiaty na parapecie, Po kątach też zwykły kurz, A jeśli to przepadło już? Wtedy dziwisz się, Że tak kocham nieprzytomnie, Jakby zaraz świat miał się skończyć. Kiedy pytasz mnie: Czemu rzucam się, jak w ogień Wprost w ramiona twe, Myślę sobie: Nic nie może Przecież wiecznie trwać, Co zesłał los, Trzeba będzie stracić. Nic nie może Przecież wiecznie trwać, Za miłość też przyjdzie Kiedyś nam zapłacić. Aaaa Aaaaa I tylko cisza, i nasze ręce, I myśl koląca, jak cierń: A jeśli tak naprawdę jest? Wtedy dziwisz się, Że tak kocham nieprzytomnie, Jakby zaraz świat miał się skończyć. Kiedy pytasz mnie: Czemu rzucam się, jak w ogień Wprost w ramiona twe, Myślę sobie: Nic nie może Przecież wiecznie trwać, Co zesłał los, Trzeba będzie stracić. Nic nie może Przecież wiecznie trwać, Za miłość też przyjdzie nam zapłacić. Nic nie może Przecież wiecznie trwać, Co zesłał los, Trzeba będzie stracić. Nic nie może Przecież wiecznie trwać, Za miłość też przyjdzie Kiedyś nam zapłacić.