Me serducho mocno bije, Nieważkości czując stan. Myśli krążą gdzieś zawiłe, A powietrze ma twój smak. Oka mgnienie, jedna chwila, Zgotowana w żyłach krew, Ten kochania stan nie mija, Bo to jest góralski zew. W stanie mego zakochania, Na nic gruby mur, Poryw we mnie się wyzwala, Susem skoczę w szczyty gór. W stanie mego zakochania, Już nie patrzę w dół, Poryw we mnie się wyzwala, Życie waży mniej niż pół. Do szaleństwa są dwie chwile, Los połączył ciebie, mnie. Gdzie nie spojrzę, ciebie widzę, Tak po prostu kochom cię. Trop i władza tu odpada, Siłą też nie próbuj wbrew, Zakochania stan dopada, Taki jest góralski zew. W stanie mego zakochania, Na nic gruby mur, Poryw we mnie się wyzwala, Susem skoczę w szczyty gór. W stanie mego zakochania, Już nie patrzę w dół, Poryw we mnie się wyzwala, Życie waży mniej niż pół. W stanie mego zakochania, Na nic gruby mur, Poryw we mnie się wyzwala, Susem skoczę w szczyty gór. W stanie mego zakochania, Już nie patrzę w dół, Poryw we mnie się wyzwala, Życie waży mniej niż pół, Życie waży mniej niż pół, Życie waży mniej niż pół.