Poszukaj muszli na brzegu morza, W brunatnych algach, zielonej wodzie. Nadejdzie chwila, gdy dojrzysz ja wreszcie, Choć taka chwila nie zdarza się co dzień. Więc weź tę muszlę i niech ją osuszy Wiatr, który dziewcząt włosy rozwiewa. Gdy w cieple lata ze snu się obudzi, Nieśmiało, nieśmiało, nieśmiało zaśpiewa. Że znajdziesz, na na na na na Mnie znowu, na na na na na, Zatrzymasz, na na na na na Przy sobie, na na na na na. Że niebo, na na na na na Błękitne, na na na na na Zakocha na na na na na Się w tobie, zakocha się. A potem muszlę zabierzesz ze sobą, Do domu w Kielcach, Warszawie, czy Łodzi I uśnie w cieniu pożółkłych firanek, Zszarzeje w kurzu na starej komodzie. Lecz przyjdzie chwila, gdy dojrzysz ją znowu I weźmiesz w dłonie, jak kiedyś na plaży. Wspomnieniem lata ze snu się obudzi, Wraz z tobą nieśmiało, nieśmiało zamarzy. Że znajdziesz, na na na na na Mnie znowu, na na na na na, Zatrzymasz, na na na na na Przy sobie, na na na na na. Że niebo, na na na na na Błękitne, na na na na na Zakocha na na na na na Się w tobie, zakocha się. Że znajdziesz, na na na na na Mnie znowu, na na na na na, Zatrzymasz, na na na na na Przy sobie, na na na na na. Że niebo, na na na na na Błękitne, na na na na na Zakocha na na na na na Się w tobie, zakocha się. Zakocha się, Zakocha się.