My nie dzieliliśmy cię między siebie wcale, Tylko kochali i z miłości szli na dno. Ja noszę w duszy mej twój jasny profil Walu, Alosza dał wytatuować sobie go. A tego dnia na dworcu, gdyśmy się żegnali I gdy z rozpaczy serce biło mi jak młot, „Do grobu, rzekłem, nie zapomnę ciebie Walu" „A ja tym bardziej, Alosza dodał w lot". I teraz powiedz, który z nas jest bardziej struty, Miłością złą, której zabrakło dawno łez. On profil twój na swojej piersi ma wykłuty, A dusza moja skłuta nim od środka jest. Gdy wieczorami czuję w oczach ziarna piachu, I gdy Alosza na mnie warczy „w garść się weź", Ja odwarkuję mu „koszulkę ściągaj brachu" I godzinami gapię się na jego pierś. A co cierpiących ludzi może uratować, Jedynie sztuka, tylko sztuka, wierzcie w nią. Artysta kumpel znalazł się i przerysował, Tatuaż twój z piersi Aloszy, na pierś mą. I choć oczerniać bliźnich brzydko, fakt to znany, Jesteś mi teraz bliższa droższa niźli mu, Bo mój tatuaż znacznie bardziej jest udany. Jego to kicz, a dzieło sztuki to ten tu.