Lody wanilią pachną I w pustym porcie słychać rzeki szum, Kina są jak pałace, Gołębie płyną, aż do nieba bram. Bolą mnie te niedziele, Gdy idę sama przez odświętny tłum. Idę i szukam kogoś, Kto w barwnym tłumie jest tak samo sam. Szukam kogoś, kogoś na stałe, Na długą drogę w dal. Szukam kogoś na życie całe, Na wspólny śmiech i żal. I niechby miał choć parę groszy I w oczach ciepła dość. I niechby nie był wśród ludzi najgorszy, I niechby mnie kochał, kochał jak ja jego. Ech, czy znajdę takiego? Czy tutaj taki jest? Szukam kogoś, kogoś na stałe, Do śmiechu i do łez. Komu urodzić mam weselne dzieci, Gdy nadejdzie na to czas? Kto jest tak samo sam na tym świecie, Kto jest tak samo sam? Komu mam dać nadzieję, A zabrać noce i świąteczne dni? Przy kim się zestarzeję I przed kim mi nie będzie wstyd? Szukam kogoś, kogoś na stałe, Na długą drogę w dal. Szukam kogoś na życie całe, Na wspólny śmiech i żal I niechby miał choć parę groszy, A w oczach ciepła dość. I niechby nie był wśród ludzi najgorszy, I niechby mnie kochał, kochał, jak ja jego. Oo, czy znajdę takiego? Czy tutaj taki jest? Szukam kogoś, kogoś własnego Do śmiechu i do łez. Ohohoooo! Szukam kogoś, kogoś na stałe, Na długą drogę w dal. Szukam kogoś na życie całe, Na wspólny śmiech i żal. Oo! Jee jeejejje... Ooo! Czy tutaj taki jest? oh...