Babcia mówiła, nie wierz chłopakom, Lecz krew nie woda, wierzyć czy nie. A co po śmierci oddać robakom, To piękne ciało, to przecież grzech. On przecież taki, taki, taki jest przystojny I mówi: taki, taki, taki z ciebie cud. Zawsze był taki, taki, taki dla mnie hojny, I taki, taki, taki słodki jest jak miód. On przecież taki, taki, taki jest przystojny I mówi: taki, taki, taki z ciebie cud. Zawsze był taki, taki, taki dla mnie hojny, I taki, taki, taki słodki jest jak miód. Mama wciąż krzyczy, tato spokojny, By w domu znowu nie było wojny. Tylko po cichu szepcze do ucha: Słuchaj córeczko, a ja nie słucham. On przecież taki, taki, taki jest przystojny I mówi: taki, taki, taki z ciebie cud. Zawsze był taki, taki, taki dla mnie hojny, I taki, taki, taki słodki jest jak miód. On przecież taki, taki, taki jest przystojny I mówi: taki, taki, taki z ciebie cud. Zawsze był taki, taki, taki dla mnie hojny, I taki, taki, taki słodki jest jak miód. Babcia mówiła, mama krzyczała, Ja nawet ojca rad nie słuchałam. A teraz bobo małe się drze, A na wsi ze mnie już śmieją się. On przecież taki, taki, taki jest przystojny I mówi: taki, taki, taki z ciebie cud. Zawsze był taki, taki, taki dla mnie hojny, I taki, taki, taki słodki jest jak miód. On przecież taki, taki, taki jest przystojny I mówi: taki, taki, taki z ciebie cud. Zawsze był taki, taki, taki dla mnie hojny, I taki, taki, taki słodki jest jak miód. On przecież taki, taki, taki jest przystojny I mówi: taki, taki, taki z ciebie cud. Zawsze był taki, taki, taki dla mnie hojny, I taki, taki, taki słodki jest jak miód. On przecież taki, taki, taki jest przystojny I mówi: taki, taki, taki z ciebie cud. Zawsze był taki, taki, taki dla mnie hojny, I taki, taki, taki słodki jest jak miód.