Chodził ku mnie cały rok, Co dziyń co niedziele, Taki dobry śniego chłop, Niy ma takich wiele. Przyset jednak taki dzień, Smutne łocy mioł, Prosił bych mu wybocyła, To co pedzieć chcioł, Ze uwiedła go dziewcyna, Co majątek mo. Za to ześ mi zycie zniscył, Za miłość co ginie, Za serce coś kormił kłamstwem, Pięć razy w godzinie. Za tyn rok coch zmarnowała, Nocy nie przespała, Nigdy ci jo nie wybocym, No sie będę śmiała. Przysedł wiecór to se społ, Do biołego rana, Łon mi przecie wionek wzioł, Po coch mu go dała. Moj wionecek zielony, Dunajem płynie, A chłopiec co mnie poniechoł, To marnie zginie, Nie znojdzie łon nigdy scynścio, Przy innej pannie. Za to ześ mi zycie zniscył, Za miłość co ginie, Za serce coś kormił kłamstwem, Pięć razy w godzinie. Za tyn rok coch zmarnowała, Nocy nie przespała, Nigdy ci jo nie wybocym, No sie będę śmiała. Za to ześ mi zycie zniscył, Za miłość co ginie, Za serce coś kormił kłamstwem, Pięć razy w godzinie. Za tyn rok coch zmarnowała, Nocy nie przespała, Nigdy ci jo nie wybocym, No sie będę śmiała. Za to ześ mi zycie zniscył, Za miłość co ginie, Za serce coś kormił kłamstwem, Pięć razy w godzinie. Za tyn rok coch zmarnowała, Nocy nie przespała, Nigdy ci jo nie wybocym, No sie będę śmiała.