Zjawił się pod wieczór Przemarznięty mały elf, Mówił, że na kilka chwil. Wkrótce minął miesiąc I kochany mały elf W serce zapadł mi, jak nikt. Cichy, jak żak ruszył vabank, W kółko "je taime", W gwiazdach, jak Lem. Gdzież tam bon ton, Zmysłów voyager Pieścił mnie aż Do szczytu marzeń. Budził mnie niewinnie W środku nocy mały elf, Pytał, czy to sen, czy nie? Lubił się zaklinać, Że na zawsze, mały elf, Zawsze się rozwiało w dym. Wszystko, co chciał tu, u mnie miał I winegret i plac Pigalle I variétés, chłodne trzy czwarte A został żal, smutny bell´arte. Może to deszcz, Może to łza? Pytasz, jak jest Comme ci, comme ça. Mówił, że błąd, Że nudzi się, Otwarte drzwi, Więc s´il vous plaît. Wyszedł tak pod wieczór Mój znudzony mały elf, Czekam, pewnie czekać chcę. Łatwo go poznacie, Nie pytajcie więcej mnie Ot, zwyczajny mały elf.