Przypadłość taką już mam, Że wciąż do nieba się pcham, Choć zaklinałem się, że Nigdy więcej, o nie! Lecz znów mnie wita ten szum, W kapsule ludzi już tłum. Parciany zapinam pas, Bo do nieba już czas. Pomykam do ciebie Stateczkiem po niebie, Komety mijają mnie. W bezkresnej przestrzeni Słonecznych promieni Jak pocisk do ciebie mknę. Pomykam niesiony Stateczkiem srebrzonym I tylko chwila, lub dwie Jestem twój, cały twój Czekaj i kochaj mnie. Bezcłowy humor już mam. Przyznam: nie jestem w tym sam I mógłbym miliony dać, By na ziemi już stać. Sam posadziłem się tu, Teraz się modlę za stu. Pode mną nic, tylko biel, Ale liczy się cel. Pomykam do ciebie Stateczkiem po niebie, Komety mijają mnie. W bezkresnej przestrzeni Słonecznych promieni Jak pocisk do ciebie mknę. Pomykam niesiony Stateczkiem srebrzonym I tylko chwila, lub dwie Jestem twój, cały twój Czekaj i kochaj mnie. Pomykam do ciebie Stateczkiem po niebie, Komety mijają mnie. W bezkresnej przestrzeni Słonecznych promieni Jak pocisk do ciebie mknę. Pomykam niesiony Stateczkiem srebrzonym I tylko chwila, lub dwie Jestem twój, cały twój Czekaj i kochaj mnie.