Pan kiedyś stanął nad brzegiem, Szukał ludzi Gotowych pójść za Nim By łowić serca Słów Bożych prawdą. O Panie, To Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta Dziś wyrzekły me imię. Swoją barkę Pozostawiam na brzegu, Razem z Tobą Nowy zacznę dziś łów. Jestem ubogim człowiekiem, Moim skarbem są ręce gotowe Do pracy z Tobą I czyste serce. O Panie, To Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta Dziś wyrzekły me imię. Swoją barkę Pozostawiam na brzegu, Razem z Tobą Nowy zacznę dziś łów. Ty, potrzebujesz mych dłoni, Mego serca młodego zapałem Mych kropli potu I samotności. O Panie, To Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta Dziś wyrzekły me imię. Swoją barkę Pozostawiam na brzegu, Razem z Tobą Nowy zacznę dziś łów. Dziś wypłyniemy już razem Łowić serca Na morzach dusz ludzkich Twej prawdy siecią I słowem życia. O Panie, To Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta Dziś wyrzekły me imię. Swoją barkę Pozostawiam na brzegu, Razem z Tobą Nowy zacznę dziś łów.