Moja żona mnie dzisiaj skrzyczała Powiedziała że mazgaj, że głupi Że się za mnie ze wstydu rumieni Kiedy wreszcie zmądrzeję już raz A na śmiesznym tle sprawa powstała Poprosiłem poziomek niech kupi Zdziecinniałeś powiada w jesieni To już jesień jak leci ten czas I westchnąłem no patrz juz po lecie Po wakacjach po słońcu, mój Boże Już się robi szaruga na świecie Jasnych spodni już chyba nie włożę Wkrótce zaczną się deszcze i słota Na to ona przepraszam idiota Uśmiechnąłem się mów sobie zdrowo Ty wiesz swoje a ja swoje wiem A mnie jest szkoda lata Ile dni złotych wspomnień Niech mówią głupi o mnie A mnie jest żal Za oknem szaro smutno A jeszcze przed miesiącem Wesoło zieleń słońce Naprawdę żal To tak jak gdyby ktoś Najdroższy nagle odszedł I zabrał radość uśmiech A zostawił łzy Dlatego żal mi lata I ludzi żal i nieba Po którym płyną smutne Jesienne mgły Człowiek pensję ma gorzej niż marną Dwieście złotych miesięcznie niewiele Ale w lecie tych dwieście to suma Można za nią jak król jakiś żyć Słońce grzeje opala za darmo Wisłę gratis masz w każdą niedzielę Ptaki dają bezpłatne koncerty Nawet nie chce się jeść ani pić Jesień owszem jest piękna bogata Bardzo strojna i pełna kolorów Ale skąd skąd jesieni do lata Do lipcowych sierpniowych wieczorów Jeszcze trochę i zima przyleci Pełna śniegu zawiei zamieci A mnie w głowie poziomki i głupstwa Jakaś Wisła i koncert i las To tak jak gdyby ktoś Najdroższy nagle odszedł I zabrał radość uśmiech A zostawił łzy Dlatego żal mi lata I ludzi żal i nieba Po którym płyną smutne Jesienne mgły