O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! Rozpędza się karuzela. We włosach tańczy nam wiatr. Rozpędza się karuzela, Aż tchu w piersiach brak. Wiruje świat dookoła. Czuję twój oddech i puls. Gorący pot płynie z czoła. Jak dotyk twych ust. O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! Życie kolorów nabiera. Jest w nim smak wina i moc. Aż można dać się zwariować, Zwariować w tę noc. Z głośników płynie muzyka. Migocą światła w jej rytm. Żar ciał jak dzika Afryka, Układa się w szyk. O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! Rozpędza się karuzela. I szybciej, szybciej wciąż gna. Już mknie po niebie jak chmury, A w niej ty i ja. Szaleje wielka machina. Pan panią trzyma za biust. I nikt się temu nie dziwi, Bo ma niezły gust. O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! Aż wreszcie przyszła niedziela, Spojrzała groźnie na tłum, Przelękła się karuzela. I tak ucichł szum. Ale za tydzień w sobotę, Rozlegnie się tu pisk tchu. Rozpędzi się karuzela, Znów na pełen tłum. O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O! O!O!O! O! O!O!O!