W lesie przy strumyku, Zosia rwie jagody. Na siwym koniku, Jedzie ułan młody. Hej, dziewczyno rzuć jagódki, Wszak ułana żywot krótki. Już za lasem wre potyczka, Rumianego użycz liczka. Zosia oczy skryła, Skromnie pod rzęsami, Sukienkę splamiła, Sobie jagódkami. A choć krzyczy mama sroga, Nie żałuje nic nieboga, Bo z ułana za dwa dzionki, Jeno krzyżyk i skowronki. W lesie przy strumyku, Zosia szuka jeżyn. Na gniadym koniku, Drugi ułan bieży. Ułan młody i dorodny I miłości Zosi godny. Chwyci Zosię wpół i przegnie I pokocha i polegnie. Jak woda w strumyku, Tak Zosi czas leci. Na wronym koniku, Pędzi ułan trzeci. Ułan pięknie Zosię prosi, Strasznie żal ułana Zosi. A nad nimi chmurka sina, I czerwona jarzębina. Zbiera Zosia grzybki, Zebrała z pół kwarty. Na bułanku chybkim, Pędzi ułan czwarty. A gdy już skończone boje, Wodzi Zosia dziecię swoje. Na kurchanek w polu świeży, Gdzie tatusiów szwadron leży.