Tata z mamą w domku naszym By dobrobyt zawsze trwał, Cichy warsztat na poddaszu Mieli który głośno tkał. Pomagała tkać im praczka, Którą czkawki wstrząsał szok. Gdy pełzałem na czworaczkach Już nade mną cały rok: Tatka tka i matka tka A praczka czka i też tam tka. Rosłem sobie na smarkacza Nerwowego bo wśród gier, Cichy warsztat głośno warczał I zadręczał mnie ten szmer. Na dobitkę praczki czkawki Nie ustają jak na złość. Z rączek lecą mi zabawki Bo nade mną wciąż "Psia kość": Tatka tka i matka tka A praczka czka i też tam tka. Gdym na tyle był dojrzały, By do dziewcząt trochę lgnąć, Dziunię oczy me ujrzały I nie mogłem z nich jej zdjąć. Czas na łąkach się pędziło Chociaż nieraz zimno nam, brr, brr... No bo w domu jak by było? Tutaj wielbię ją a tam: Tatka tka i matka tka A praczka czka i też tam tka. Gdy dożyliśmy tej chwili, Kiedy ślub nam przyszło brać, To rodzice się zgodzili, Lecz zaczęli więcej tkać. Tylko trochę jadła skubną I już pędzą wątek pleść. I na przykład w noc poślubną Nagle tuż nad nami: Wejść! Tatka tka i matka tka A praczka czka i też tam tka. W kilka lat zrządzeniem losu Pracowity tata zgasł. Potem mama w ten sam sposób Z praczką opuściły nas. Potem żona po kryjomu Znikła z panem z "vis a vis". Może teraz spokój w domu? Gówno! W nocy straszą i... Tatka tka i matka tka A praczka czka i też tam tka.