Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie ten czas, Nadzieja jak ogień co prawie, że zgasł. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie jej czas, Na nowo zapłonie rozpali się w nas. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie ten czas, Nadzieja jak ogień co prawie, że zgasł. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie jej czas, Na nowo zapłonie rozpali się w nas. W mieścinie zbyt małej, by Od siebie czymś różniły się dni. Dziewczyno z żurnali wiedz, Zazdrości się ciut, Choć bez wiary w cud. Lekarstwo na sny, Że ktoś tam się zjawił I zabierze cię stąd. To zbudzić się i Utopić się w kawie I żyć od Świąt do Świąt. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie ten czas, Nadzieja jak ogień co prawie, że zgasł. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie jej czas, Na nowo zapłonie rozpali się w nas. Podobno ten świat ze snu, Za dzień za dwa, Ma dotrzeć i tu. Najlepszą sukienkę włóż, Wyszykuj się, bo czeka tuż, tuż. Za szczęście się w nim, Zapłaci tak samo, Jak za gaz albo prąd. Dogadasz się z kimś I wydasz się za mąż, By żyć od Świąt do Świąt. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie ten czas, Nadzieja jak ogień co prawie, że zgasł. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie jej czas, Na nowo zapłonie rozpali się w nas. O Panie zza chmur, Chciej dostrzec ją I tych co tak mało chcą, Jeśli usłyszysz ten głos, Spraw by do nich też Uśmiechnął się los. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie ten czas, Nadzieja jak ogień co prawie, że zgasł. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie jej czas, [kiedy przyjdzie] Na nowo zapłonie rozpali się w nas. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie ten czas, [kiedy przyjdzie] Nadzieja jak ogień co prawie że zgasł. Kiedy przyjdzie, Kiedy przyjdzie jej czas, [kiedy przyjdzie] Na nowo zapłonie rozpali się...