Łza na rzęsie mi się trzęsie, Trzęsie mi się łza na rzęsie. (ha, oh yeah). Łza na rzęsie mi się trzęsie, Trzęsie mi się łza na rzęsie. (ha, oh yeah). Raz w niedzielę przy kolacji, Się znalazłam w sytuacji Co tu kryć, ach nie wesołej. Powiedziałeś tak przy stole, Że ogólnie to nas lubisz, Tylko ten sens życia gubisz, to tak? Chyba się z tobą rozwiodę, Zabiorę ze sobą młode, Bo ty na moją urodę, nie patrzysz już. Chyba odejdę z wanienką, Młode zobaczysz nie prędko, A ty jak głupi z panienką, Zostaniesz sam. Dobiło mnie, że Małgośka, Też wiedziała, że kogoś Kategorycznie namawiałeś, (oh ho) Choć co prawda potem zwiałeś, By pojechać na kraj świata, Bo tu sensu życia brak, to tak. Powiedziała mi też Zocha, Której nigdy nikt nie kochał, Że słyszała jak ty w windzie, Tłumaczyłeś temu Lindzie. Że ogólnie to jest nieźle Tylko sensu życia brak, To tak! (oh ho) Chyba się z tobą rozwiodę, Zabiorę ze sobą młode, Bo ty na moją urodę, nie patrzysz już. Chyba odejdę z wanienką, Młode zobaczysz nie prędko, A ty jak głupi z panienką, Zostaniesz sam. Ktoś mi rzucił mimochodem, Pijąc dużo whisky z lodem, Że lubiłeś także Jolkę. Zanim jeszcze była z Bolkiem, Whisky wyjął ktoś z kredensu, Poszukując życia sensu. Chyba się z tobą rozwiodę, Zabiorę ze sobą młode, Bo ty na moją urodę, nie patrzysz już. Chyba odejdę z wanienką, Młode zobaczysz nie prędko, A ty jak głupi z panienką, Zostaniesz sam. Łza na rzęsie mi się trzęsie, Trzęsie mi się łza na rzęsie. (ha, oh yeah). Łza na rzęsie mi się trzęsie, Trzęsie mi się łza na rzęsie, (ha, oh yeah). Chyba się z tobą rozwiodę, Zabiorę ze sobą młode, Bo ty na moją urodę, nie patrzysz już. Chyba odejdę z kredensem I łzę zabiorę i rzęsę, A ty jak durny z tym sensem, Zostaniesz sam.