Kamikadze, tak mówili, Kamikadze, nie było mocnych, Bez litości, Zabiłaś moje ja, O, o! Moje ja. Ciągle mną telepie febra, Łazi za mną koszmar blues, Trąbią na mnie wciąż na zebrach, Czuję się jak spruty wór. Więc wróć, I zostaw ją we łzach, No wróć, No po co taki garb, Więc wróć, Nie chowaj się za sen, No wróć, Pomyłka ludzka rzecz. Kamikadze, tak mówili, Kamikadze, nie było mocnych, Bez litości, Zabiłaś moje ja, O, o! Moje ja. Słońce znam od ciemnej strony, Punkt oparcia zgubił się, Nożem w serce uderzony, Znikam tak jak w maju śnieg. Więc wróć, Nim sięgniesz aż do dna, No wróć, Nim zmienisz się we wrak, Czy wiesz, Twe miejsce porósł mech, Gdzie dziś, Twa wibrująca pięść. Kamikadze, tak mówili, Kamikadze, nie było mocnych, Bez litości, Zabiłaś moje ja, O, o! Moje ja. Kamikadze, tak mówili, Kamikadze, nie było mocnych, Bez litości, Zabiłaś moje ja, O, o! Moje ja. Kamikadze, tak mówili, Kamikadze, nie było mocnych, Kamikadze, tak mówili, Kamikadze.