To się stało na wiosnę, Kiedy śniegi ciemniały, Kiedy wiatr mokrej ziemi zapach niósł. Przyszła tak nieczekana, Przyszła tak nieproszona, Razem z wiosną tak przyszła pod mój próg. Była to głupia miłość, Która ze mnie zakpiła, Nieuchwytna i zwiewna niby mgła. Czasem tkwi w zapomnieniu, To znów drży w uniesieniu. Było tak, wciąż pamiętam, było tak. Była to głupia miłość. Dawno już się skończyła, Czasem tylko mi tamtej wiosny żal. Była to głupia miłość. Była to głupia miłość. Czemu więc tej miłości tak mi brak? Nieraz skoczy do oczu, Całą prawdę wygarnie, Krzyknie, że dłużej nie chce ze mną być. Potem znów, pełna skruchy, Uśmiech ma tylko dla mnie. Tylko Ty, wyzna cicho tylko Ty... Gasły dla mnie jutrzenki, Gasły dla mnie wieczory. Tak mi jej brakowało po złym dniu! I czekałam, by przyszła, Żeby we mnie rozbłysła, Żeby mnie we władanie wzięła znów. Była to głupia miłość. Dawno już się skończyła, Czasem tylko mi tamtej wiosny żal. Była to głupia miłość. Była to głupia miłość. Czemu więc tej miłości tak mi brak? Było w niej coś lekkiego, Było w niej coś zwiewnego, Była wciąż jak wiosenny, ciepły wiatr. Pełna życia, szalona, Pełnią wiosny natchniona. Chciałam z nią fruwać w chmurach niby ptak. Była to głupia miłość. Dawno już się skończyła, Czasem tylko mi tamtej wiosny żal. Była to głupia miłość. Była to głupia miłość. Czemu więc tej miłości tak mi brak? Tak mi brak, tak mi brak. Tak mi brak, tak mi brak. Tak mi brak, tak mi brak.