Uuuuuuuuuuuuu... Mimozami jesień się zaczyna, Złotawa krucha i miła. To ty, to ty jesteś ta dziewczyna, Która do mnie na ulicę wychodziła. Od twoich listów pachniało w sieni, Gdym wracał zdyszany ze szkoły. A po ulicach w lekkiej jesieni, Fruwały za mną jasne anioły. Uuuuuuuuuuuu... Mimozami zwiędłość przypomina, Nieśmiertelnik żółty październik. To ty, to ty moja jedyna, Przychodziłaś wieczorem do cukierni. i jo i je... uuuuuuuuuuuu... Z przemodlenia, z przeomdlenia senny, W parku płakałem szeptanymi słowy. Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny, Od mimozy złotej majowy. Ach czułymi, przemiłymi snami, Zasypiałem z nim gasnącym o poranku. W snach dawnymi bawiąc się wiosnami, Jak tą słodką, jak tą wonną wiązanką... i jo i je... uuuuuuuuuuuu... i jo i je... uuuuuuuu...