To on ma w oczach Jasne światła wszystkich wielkich miast. Zna nocny stolic lekki gwar. Na brukach świata buty starł, I przed nim drogi gną się uniżenie w pas. Ja, przez pelargonie w oknie widzę ulic zbieg. I tego świata tyle znam, Co topografię czterech ścian; Siwy horyzont zawsze budził we mnie lęk. Orzeł z reszką, plecy o plecy, Nierozłączni, jak światem świat. Ja on, on ja. Nie podzielisz na dwa, no bo jak? To ja... Tramwaj zarzucił na mnie pętlę, No i znów trzeba wydukać parę zdań. I kołek z drewna włazi w krtań. W cesarskich cięciach rodzę każde z prostych słów. On... Na oklep zjeździł całą stajnie rączych aut. A kiedy raczy wydać głos, Ofiara wielka! Płonie stos! A w każdym zdaniu błyszczy rozum oraz kształt. Orzeł z reszką, plecy o plecy, Nierozłączni, jak światem świat. Ja on, on ja. Nie podzielisz na dwa, no bo jak? Bo jak? Rękawiczki, i wina i kara, Awers, rewers to dobre i złe. Jak wskazówki jednego zegara, Mają sens tylko wtedy, gdy dwie. Orzeł z reszką, plecy o plecy, Nierozłączni, jak światem świat. Ja on, on ja. Nie podzielisz na dwa, no bo jak? Nie podzielisz na dwa, no bo jak? Bo jak? Uuu... Uuu...