Porwały nas deszcze, Przegoniły wiatry i zdały na siebie. W przygodnym nam domu, Miejsca nie zagrzały. W tym górskim niby niebie. I dziury w tym niebie wiatrem łatane, W bacówce tylko my sami, I nic nie mówimy, tylko dotyk ręki, By nie psuć chwil, co przed nami. I dziury w tym niebie wiatrem łatane, W bacówce tylko my sami, I nic nie mówimy, tylko dotyk ręki, By nie psuć chwil, co przed nami. A wiatr sprzymierzeniec, Przygarnął mi ciebie, Ciepłe twoje ręce, Ech, stara bacówko, Niebo w nas się rodzi, Przyjaźń czy coś więcej. I dziury w tym niebie wiatrem łatane, W bacówce tylko my sami, I nic nie mówimy, tylko dotyk ręki, By nie psuć chwil, co przed nami. I dziury w tym niebie wiatrem łatane, W bacówce tylko my sami, I nic nie mówimy, tylko dotyk ręki, By nie psuć chwil, co przed nami.