Gdy na pola spadnie śnieg, Gdy zima przyjdzie znów, Gdy za oknem biało będzie już. Kiedy ptaki znajdą swe, Na zimę gniazda już, A rzeki skuje zimny biały lód. Rozpal wtedy ogień, Pod kominkiem, I do siebie zaproś mnie, Pogadamy sobie chwilkę, Kolejny odzyskamy, Z życia dzień. Przy szklance wina dobrze jest, Wspominać dawne dni, Gdy choć bez grosza człowiek, Jakoś żył. Gdy nikt nie liczył wtedy z nas, Mijających dni, Gdy bilet do świata w garści tkwił. A więc rozpal ogień, Pod kominkiem, I do siebie zaproś mnie, Pogadamy sobie chwilkę, Kolejny odzyskamy, Z życia dzień. Przy szklance wina płynie czas, Za oknem świta już, Na plecach wór, A w zębach trzeszczy kurz. Znów wędrujemy pośród pól, Znów człowiek tak jak ptak, I choć w marzeniach, Ale wolny jest. Lecz już gaśnie ogień, Pod kominkiem, A w butelce widać dno, Pogadajmy jeszcze chwilkę, Umówmy się, Na pierwszy wiosny dzień.