One, two, three, four... Miałeś dziś bardzo piękny sen. Był taki słodki, Ale zegar twój brutalnie przerwał go. Ciężko ci jest się podnieść. Senne oczy otworzyć, Ale taki już jest kierowcy los. Coś mamroczesz pod nosem. W głębi serca masz już dość. I przeklinasz cały świat. Za oknami leje mocny deszcz. A tu w drogę czas. Bo znów przed tobą jest wiele mil. Za kółkiem spędzisz długi czas. Samochód twój jak szalony mknie, Choć na liczniku swoim ma przebytej drogi szmat. Bo znów przed tobą jest wiele mil. Za kółkiem spędzisz długi czas. Samochód twój jak szalony mknie, Choć ma przebytej drogi szmat. Autostrady już dobrze znasz. Jak własną kieszeń, Bo spędziłeś na niej wiele swoich lat. Stała się twoim domem, Matką ojcem i żoną, przyjacielem, No i Bóg wie jeszcze kim. Lat ci ciągle przybywa. Z każdą milą, z każdym dniem. Zegar życia stale kręci się. Drogowskazy informują, Już że blisko jest twój cel. Bo znów przed tobą jest wiele mil. Za kółkiem spędzisz długi czas. Samochód twój jak szalony mknie, Choć na liczniku swoim ma przebytej drogi szmat. Bo znów przed tobą jest wiele mil. Za kółkiem spędzisz długi czas. Samochód twój jak szalony mknie, Choć ma przebytej drogi szmat. Bo znów przed tobą jest wiele mil. Za kółkiem spędzisz długi czas. Samochód twój jak szalony mknie, Choć na liczniku swoim ma przebytej drogi szmat. Bo znów przed tobą jest wiele mil. Za kółkiem spędzisz długi czas. Samochód twój jak szalony mknie, Choć ma przebytej drogi szmat.