Pamiętam dziś wczorajsze dni, Wczorajszy życia smak, I tamte osiemnaście lat. Pamiętam jak mi dobrze szło I z górki leciał czas, Myślałem, że zwariował świat. A dziś już siwy włos I dzieciak drze się w głos I jest mi trochę tego żal. Było fajnie, tak zwyczajnie, Chata wolna, pełny luz. Szkło brzęczało, żyć się chciało I niejeden raz z nóg zwalił kac. Stara buda pusta dziś, Zabite deską drzwi, Kumple zniknęli dawno już. Gdzieś prysnął luz, Gdzieś uciekł czas, Gdzieś drzwi zamknęły się, Na karku trochę więcej lat. A dziś już siwy włos I dzieciak drze się w głos I jest mi trochę tego żal. Było fajnie, tak zwyczajnie, Chata wolna, pełny luz. Szkło brzęczało, żyć się chciało I niejeden raz z nóg zwalił kac. (huu!) Było fajnie, tak zwyczajnie, Chata wolna, pełny luz. Szkło brzęczało, żyć się chciało I niejeden raz z nóg zwalił kac. Było fajnie, tak zwyczajnie, Chata wolna, pełny luz. Szkło brzęczało, żyć się chciało I niejeden raz z nóg zwalił kac. I niejeden raz z nóg zwalił kac.