W ten mroźny, styczniowy dzień, Gdy miasto spowijał mrok, Przeraził je nagły, Złowieszczy jak wyrok, żelazny grzmot. Serduszka im biły jak, Przed lotem w najdłuższą z tras, A obok pod śniegiem Odchodził najbliższy im ktoś. Wszystkie Gołębie Śląska Usłyszały ten krzyk, Niemy krzyk wprost ku niebu, Który w serca się niczym drzazga wbił. Wszystkie Gołębie Śląska Pamiętają ten głos. Na ich małych obrączkach Wyrył brzemię zły los. Czekają na gruzach wciąż, Na sygnał powrotu tam, Gdzie czeka ktoś inny, Tak samo życzliwy Z rodzinnych stron. O Matko Piekarska spraw, By rany wyleczył czas. Litanią do Ciebie prosimy, Wysłuchaj więc nas. Wszystkie Gołębie Śląska Usłyszały ten krzyk, Niemy krzyk wprost ku niebu, Który w serca się niczym drzazga wbił. Wszystkie Gołębie Śląska Pamiętają ten głos. Na ich małych obrączkach Wyrył brzemię zły los. Wszystkie Gołębie Śląska Usłyszały ten krzyk, Niemy krzyk wprost ku niebu, Który w serca się niczym drzazga wbił. Wszystkie Gołębie Śląska Pamiętają ten głos. Na ich małych obrączkach Wyrył brzemię zły los.