Powiedz, kochanie, czy Pamiętasz tamte dni, Te kolorowe wspomnienia sprzed lat? Tak młodzi ja i ty, W ogrodzie kwitły bzy, Pachniało wiosną i piękny był świat. To było, jak we śnie, Gdy przytuliłem cię, Kiedy poznałem twych ust słodki smak. Uczucie skradłeś mi, Lecz wybaczyłam ci, Bo miałeś dostać je przecież i tak. Kochać wiosną, to nie grzech, Przecież wiosna po to jest. Chcesz, czy nie, kochasz mnie. Kochać wiosną, to nie grzech, Przecież wiosna po to jest. Chcesz, czy nie, zakochasz się. Bo jak nie kochać, kiedy jest tak pięknie I tak namiętnie pachnie biały bez? Kochać wiosną, to nie grzech, Przecież wiosna po to jest. Chcesz, czy nie, zakochasz się. Popatrz, kochanie znów Za oknem pełno bzu, A serce mocniej zaczyna mi bić. Więc przytul mocno mnie, Niech dzieje się, co chce, Już nie musimy z miłością się kryć. Kochać wiosną, to nie grzech, Przecież wiosna po to jest. Chcesz, czy nie, kochasz mnie. Kochać wiosną, to nie grzech, Przecież wiosna po to jest. Chcesz, czy nie, zakochasz się. Bo jak nie kochać, kiedy jest tak pięknie I tak namiętnie pachnie biały bez? Kochać wiosną, to nie grzech, Przecież wiosna po to jest. Chcesz, czy nie, zakochasz się. Kochać wiosną, to nie grzech, Przecież wiosna po to jest. Chcesz, czy nie, kochasz mnie. Kochać wiosną, to nie grzech, Przecież wiosna po to jest. Chcesz, czy nie, zakochasz się. Bo jak nie kochać, kiedy jest tak pięknie I tak namiętnie pachnie biały bez? Kochać wiosną, to nie grzech, Przecież wiosna po to jest. Chcesz, czy nie, zakochasz się.