Daj ragadi daj, Ragada daba daj, Rigudi daj… Spotkałem się z kolegą, Bo kolega jest od tego, I wypada czasem spotkać się z nim. Siedzieliśmy do rana, a jego ukochana Donosiła ciągle nowy zestaw win. Przegadaliśmy nockę, Obrobiliśmy trochę Innym tyły tak, by spłacić dług. I nie było mi przykro, I było mi miło, Dłużej tak bym siedzieć mógł. I więcej kręcę teraz głową, Mniej więcej o połowę I mniej się tłucze w mojej duszy I dusza mniej się dusi. Spotkałem się z kolegą, Bo kolega jest od tego, Wypada czasem spotkać się z nim. Siedzieliśmy do rana, a moja ukochana Donosiła ciągle nowy zestaw win. Kiedyś wina brakowało, I ciągle było mało, A i chętny do sączenia każdy był. Było nie było, lecz się wykruszyło, Pewnie też obrabiają nam tył. I więcej kręcę teraz głową, Mniej więcej o połowę I mniej się tłucze w mojej duszy I dusza mniej się dusi. I więcej kręcę teraz głową, Mniej więcej o połowę I mniej się tłucze w mojej duszy I dusza dusi się mniej. Daj ragadi daj, Ragada daba daj, Rigudi daj…