Siedzimy razem w tej Tawernie, ja i ty. I z twoich oczu niespokojnych płyną łzy. I płyną słowa pełne żalu, pełne skarg, Z twych jeszcze wczoraj uśmiechniętych warg. No, nie bądź taka smutna, nie bądź na mnie zła. Posłuchaj, stary Jose na gitarze gra. I goście z fajek swych puszczając dym, Wołają, byś tańczyła im. Szkoda twoich łez, dziewczyno, Wszystko ma swój kres, dziewczyno, Żar miłości sczezł I tylko płonie w szklankach wino. Szkoda próżnych słów, dziewczyno, Nie zabłysną znów, dziewczyno, Tęcze naszych snów, Co dziś powstają, jutro giną. Więc napijmy się Za miłość, której nie ma już. Zapomnijmy się, Pójdź do mnie, szczęście mi stwórz. Szkoda twoich łez, dziewczyno, Wszystko ma swój kres, dziewczyno, Żar miłości sczezł Zostało tylko w szklankach wino. Już goście krzyczą: „Czemu dziś nie tańczysz nam? Nie chcemy mumii, które śpią, Ni wielkich dam.” A ty oczami rozwartymi patrzysz w dal I czytam w nich nie ukojony żal. Ja wiem, że winien jestem, ale przebacz mi. Nie umiem mówić tego, co fałszywie brzmi. Czyż mam powtarzać wiecznie „Kochaj Mnie”, Gdy moje serce pustką tchnie. Szkoda twoich łez, dziewczyno, Wszystko ma swój kres, dziewczyno, Żar miłości sczezł I tylko płonie w szklankach wino. Szkoda próżnych słów, dziewczyno, Nie zabłysną znów, dziewczyno, Tęcze naszych snów, Co dziś powstają, jutro giną. Więc napijmy się Za miłość, której nie ma już. Zapomnijmy się, Pójdź do mnie, szczęście mi stwórz. Szkoda twoich łez, dziewczyno, Wszystko ma swój kres, dziewczyno, Żar miłości sczezł Zostało tylko w szklankach wino.