Ledwie śpi, wczesny świt, Jestem już u Waszych drzwi, Z butelką mleka. Mam ich więcej, niż sto, Dzwoni pełne mleka szkło, Ktoś na nie, ktoś na nie czeka. Gdybym miał, gdybym mógł, Przyniósłbym Wam złoty miód, Aż z rajskich uli. Słodki miód, dobry miód, Niósłbym, Wam pod każdy próg, Mieszkańcy, mieszkańcy ulic. Może jutro, a może, za parę lat, Gdy zmienimy na lepszy, Na lepszy świat. Może przyjdą słoneczne, Szczęśliwe dni, Z mlekiem i miodem, Stanę u drzwi. Może jutro, a może za parę lat, Gdy zmienimy na lepszy, Na lepszy świat. Może przyjdą słoneczne, Szczęśliwe dni, Z mlekiem i miodem, Stanę u drzwi. Ledwie świt, ledwie brzask, Dobrym słowem, witam Was, Na wszystkich piętrach. Głoszę sny, krótkie sny, Chciałbym zmienić wasze dni, W codzienne, w codzienne święta. Kto jak ja, w progu dnia Staje co dzień, dobrze zna, Co głód człowieka. Pierwszy krzyk, ludzki krzyk, Jeśli rwał się przecież cichł, Od kropli, od kropli mleka. Może jutro, a może za parę lat, Gdy zmienimy na lepszy, Na lepszy świat. Może, przyjdą słoneczne, Szczęśliwe dni, Z mlekiem i miodem, Stanę u drzwi. Może jutro, a może za parę lat, Gdy zmienimy na lepszy, Na lepszy świat. Może, przyjdą słoneczne, Szczęśliwe dni, Z mlekiem i miodem, Stanę u drzwi. Może jutro, a może za parę lat, Gdy zmienimy na lepszy, Na lepszy świat. Może, przyjdą słoneczne, Szczęśliwe dni, Z mlekiem i miodem, Stanę u drzwi. Może jutro, a może za parę lat, Gdy zmienimy na lepszy, Na lepszy świat. Może, przyjdą słoneczne, Szczęśliwe dni, Z mlekiem i miodem, Stanę u drzwi.