Mija go wciąż, nie wygrywa jej los, Gdzieś przechodzi on znikł właśnie stąd. Chce by jej świat, ożył pewnego dnia, W nocy spada wraz z milionem gwiazd. Pewnie wszystko kiedyś skończy się Nagle szczęśliwie, Złe chwile rozwieje jej śmiech. Tyle opowiedzą sobie, Że będą jak jedno, A On przecież jej szuka też. Lecz zanim się spotkają serca ich, To wszystkie te bez siebie puste dni, Spływają jak po twarzy ciche łzy. Jak krople dwie, które nie mogą się, Na dwóch policzkach spotkać. Mija ją gdzieś i nie powie znów, że Chce zamieszkać w jej oczach, na dnie. Lecz przyjdzie dzień, kiedy spełni się sen I pocieszy te dusze dwie. Tyle chciał powiedzieć, Ale już tego nie trzeba, Ich usta się łączą bez słów. Mógłby wszystko rzucić jej do stóp, Ale nie trzeba, Wystarczy, że jest przy niej tu. Lecz zanim się spotkają serca ich, To wszystkie te bez siebie puste dni, Spływają jak po twarzy ciche łzy. Jak krople dwie, które nie mogą się, Na dwóch policzkach spotkać. Nasze dni, ślady stóp, W piasku chwil, Dla naszych ust, dla nas trop, Zanim czas rozmyje go. Zanim się spotkają serca ich, To wszystkie te bez siebie puste dni, Spływają jak po twarzy ciche łzy. Jak krople dwie, które nie mogą się, Na dwóch policzkach spotkać. Przyjdzie ten dzień kiedy spełni się sen I pocieszy te dusze dwie.