W tym pokoju bardzo cicho dziś, Po trzech dniach nareszcie śpisz, Gdzieś za drzwiami, został ból. Całych siebie chcemy dać, Kilku ludzi dobrze nas zna, Tylko czasem, słabnie nam puls. Już dobrze, dobrze już. Już dobrze, już dobrze, już... Może trzeba upaść na twarz, Swoje rzeczy ubogiemu dać I zacząć, malować bez farb. Przeklinany dzień za dniem Śpisz, bo życie nie jest snem. Taki ciężar, tylko zgina Ci kark. Już dobrze, już dobrze, już... Już dobrze, dobrze już... W kącie siedzi Anioł Stróż, Strzeże naszych ciał i dusz, Za godzinę muszę wyjść. Przyjdź po bliskość moich ust, Chcę Ci dać trochę wiary w cud, Póki możesz, moje wino pij. Już dobrze, dobrze już... Już dobrze, dobrze już... Dobrze... hm... hm...