Niespokojne wozy niepewnie cięły noc, I rwały wciąż na boki Jakby chciały kąsać mrok, Pod maski brały wodę mrużyły ślepia złe, Najwyższy czas na oddech, Najwyższy czas na sen. Ze znaku ktoś dla żartu zmazał kilka cyfr, Do miasta było siedem, Siedemnaście albo trzy, Jedyny hotel, portier i napis: "miejsca brak", Cieć wyciągnął dłoń a potem Szepnął, że coś można... Marmurowe schody wiodły aż pod dach, O krok od ślepych luster, Z których dawno wyciekł blask, Na ścianach wydrapane szeregi obcych dat, Blaszane palmy w holu Pokornie ssały piach. Hotel Patria na godziny, Jedna gwiazdka cztery łzy, Hotel Patria na godziny, Mieszanka szkła i cyny przy rynku w kocie łby. W dancingowych salach gdzie dawniej szalał tłok, Tańczyła jedna para on był arab ona blond, Prosiłem o kieliszek a kelner przyniósł dwa, Pierwszy by nie słyszeć drugi żeby spać. Hotel Patria na godziny, Jedna gwiazdka cztery łzy, Hotel Patria na godziny, Mieszanka szkła i cyny przy rynku w kocie łby. Rano radio podało, że idzie poprawa, Będzie pogodnie i słońce bez plam, W barze na rogu znalazła się kawa, Tylko hotel ciągle stał ten sam. Hotel Patria na godziny, Jedna gwiazdka cztery łzy, Hotel Patria na godziny, Mieszanka szkła i cyny przy rynku w kocie łby. Hotel Patria na godziny, Jedna gwiazdka cztery łzy, Hotel Patria na godziny, Mieszanka szkła i cyny przy rynku w kocie łby.