Przez całą noc niszczyłem gardło I płuca ledwo żyją też. Nad ranem chcę iść prosto, unosi mnie, Jak bardzo staram się. Wyciągam nogi tak jak struś, Dyskretnie mrużę oczy. W pokoje wpadam no i buzi, buzi, Jak kocur łaszę się. Czy to możliwe, żeby tak, O o o... O o o... Dobrze Ci było z tym. O o o... O o o... Dobrze Ci było z tym. Mercedes czeka, znów całujesz mnie, Na oczach jakby dym. Dokoła wciąż te same twarze, Jak dobrze, dobrze z tym. Na scenę znów wypchnęli mnie. Pan Janek na mikserze śpi, Bo w końcu trzeba kiedyś spać, Lecz jesteś Ty i sen nie dany mi. Czy to możliwe, żeby tak, O o o... O o o... Dobrze Ci było z tym. O o o... O o o... Dobrze Ci było z tym. Czy to możliwe, żeby tak, O o o... O o o... Dobrze Ci było z tym. O o o... O o o... Dobrze Ci było z tym. O o o... O o o... O o o... O o o... O o o... O o o... O o o... O o o... O o o... O o o... O o...