Z krucyfiksu, co noc Patrzy się na nią, Kiedy składa na pół, Sukienkę tanią. Nie powie nic kiedy znów Włoży ją rano. Wszystko już o niej wie, Tani stróż anioł. Drugi rok stoi tam Za firanką, Nie wybaczy mu, że On poszedł z tamtą. Wylało się na stół Moralne salto. Smutna historia ta, Z dominantą. Snów dziwnych jej pięć, Jak palców jej pięć, U dłoni każdej. Ściera swój uśmiech Ze starych zdjęć, Jego uśmiechu część, Głodne oczy nakarmi. Dobrze wie już że MY Się nie dzieli przez TRZY, Z młodszymi koleżankami, Jeśli już ktoś dziś puka w jej drzwi, To z całych sił, tylko przeciąg. Przeciąg trzaska złudzeniami, Przeciąg trzaska złudzeniami. Mocniej wtuli się w koc W czarnej godzinie, Nie policzy tych łez Zostały w kinie. Pożegna ją dym ze świec, Popiół w kominie. Z krzyża zszedł dziś w tę noc, Nie będzie przy niej. Ona coraz śmielszą ma chęć, I w kuchni palnik z gazem. Sama sobie wydaje się tłem, I życie jej puszcza się płazem. Ona przeklina ten dzień I siebie przed ołtarzem, Nie pytaj mnie skąd o tym wiem, Opowiem Ci o tym innym razem... Snów dziwnych jej pięć, Jak palców jej pięć, U dłoni każdej. Ściera swój uśmiech Ze starych zdjęć, Jego uśmiechu część, Głodne oczy nakarmi. Dobrze wie już że MY Się nie dzieli przez TRZY, Z młodszymi koleżankami, Jeśli już ktoś dziś puka w jej drzwi, To z całych sił, tylko przeciąg. Przeciąg trzaska złudzeniami, Przeciąg trzaska złudzeniami. Nie fajnie jej z tym, Nie pytaj czy jej fajnie. Nie fajnie jej z tym, Nie pytaj czy jej fajnie. Nie fajnie jej z tym, Nie pytaj czy jej fajnie. [Nie pytaj czy jej fajnie, tak.] Nie fajnie jej z tym, [Nie pytaj czy jej fajnie, z tym.] Nie pytaj czy jej fajnie. [Nie pytaj czy jej fajnie, tak.] Nie fajnie jej z tym, [Nie pytaj czy jej fajnie, z tym.] Nie pytaj czy jej fajnie. [Nie pytaj czy jej fajnie, tak.] Nie fajnie jej z tym, [Nie pytaj czy jej fajnie, z tym.] Nie pytaj czy jej fajnie. [Nie pytaj czy jej fajnie, tak.] Nie fajnie jej z tym, [Nie pytaj czy jej fajnie, z tym.] Nie pytaj czy jej fajnie.