U... aaa... U... aaa... U... aaaaa... U... aaaaa... W domach jak klocki olbrzyma, Rury zawyły ze strachu przed dniem. Znów się zaczyna, Taniec pingwina na szkle. Zwija śniadanie w gazetę, Chowa pod skrzydło, Pysk blady jak wosk. Dziób mu się zgina, Rośnie łysina od trosk. U... aaha... U aahahaa... Życie na boki go kiwa, Kusym truchcikiem załatwia sto spraw. Czasem obrywa, Czasem się zgrywa jak paw. Ściska, co dzień nowe dłonie, W setkach papierów, Zostawia swój ślad. Śni o melonie, Śpi na peronie pod wiatr. U... aaha... u... aahaa... Z okna widać to samo, Co dzień bardziej ukośnie. (W lustrze widać, co rano, Jak wolno dziób rośnie.) Widać w lustrze, co rano Jak wolno dziób rośnie. W domach jak klocki olbrzyma, Rury zawyły ze strachu przed dniem. Znów się zaczyna, Taniec pingwina na szkle.