Mój samochód jest jak drugi dom. Po pół życia spędzam w nim, Czasem wracam Bóg wie skąd. A walizka w bagażniku tkwi. Zakręt giętki tak jak łuk, Krzyżyk na rozstaju dróg. Chciałbym wreszcie mieć trochę czasu. Chciałbym wreszcie oddech wziąć, stłumić lęk. Złapać prosto w twarz, zapach lasu I z kobietą obok mnie, zapaść w sen… Nie wiem, co mnie tak po świecie gna. Podróżuję już od lat, W uszach szum silnika mam. Klima zastępuje chłodny wiatr, Mechanicznych koni sto, Samotności drugie dno. Chciałbym wreszcie mieć trochę czasu. Chciałbym wreszcie oddech wziąć, stłumić lęk. Złapać prosto w twarz, zapach lasu I z kobietą obok mnie, zapaść w sen… Z marzeniami płynę, Jak na fali łódź. Za noc lub godzinę, Hotel czeka znów. Chciałbym wreszcie mieć trochę czasu. Chciałbym wreszcie oddech wziąć, stłumić lęk. Złapać prosto w twarz, zapach lasu I z kobietą obok mnie, zapaść w sen… Chciałbym wreszcie mieć trochę czasu. Chciałbym wreszcie oddech wziąć, stłumić lęk. Złapać prosto w twarz, zapach lasu I z kobietą obok mnie, zapaść w sen…