I znowu pustka w czterech ścianach, Rozpacz przychodzi znów o świcie. Już chyba nigdy się nie zdarzy Coś, co przyspieszy serca bicie. I tylko anioł z jednym skrzydłem, Co się mną czasem opiekuje. Wzdycha nad moim podłym losem I podłą wódką mnie częstuje. Życie! Ja cię jeszcze dogonię I za kołnierz cię chwycę I już nie puszczę z dłoni. Życie! Ja się tobą owinę Jak wełnianym szalikiem, Tylko zwolnij na chwilę... (zwolnij na chwilę...) Nauczę znowu się uśmiechać, Będę oszczędna w słowach, gestach I zacznę w końcu dobrze sypiać I bywać tylko w modnych miejscach. I zerwę wreszcie z mym aniołem, Bo z nim mi jakoś nie do twarzy. Z byle walizką w świat pobiegnę Dziś, może jutro się odważę? Życie! Ja cię jeszcze dogonię I za kołnierz cię chwycę I już nie puszczę z dłoni. Życie! Ja się tobą owinę Jak wełnianym szalikiem, Tylko zwolnij na chwilę... Życie ja się jeszcze podniosę Ja się jeszcze nauczę, Jak targować się losem... Życie ja się tanio nie sprzedam, Siądę jeszcze na chmurkę Za nim pójdę do nieba. Życie! Ja cię jeszcze dogonię I za kołnierz cię chwycę I już nie puszczę z dłoni. Życie! Ja się tobą owinę Jak wełnianym szalikiem, Tylko zwolnij na chwilę...