Gdy nadzieja beznadziejnie gasła w nas, Zawołałeś, żeby zstąpił Boży Duch I apatii pajęczynę strząsnął czas. Zakiełkował solidarnych wielki ruch. Poderwałeś naród z kolan tego dnia I ze strachu w mysiej dziurze strach się skrył, Więc żegnała Cię w niejednym oku łza, Kiedy wszyscy wołaliśmy z całych sił: Zostań z nami, zostań z nami, Zostań z nami, zostań z nami! Jeszcze wiele w nas zwątpienia, Jeszcze tyle do zrobienia, By wolności pieśń Wyśpiewał srebrny dzwon. Dodaj siły nam i wiary, Że porządek runie stary I opuści podłe kłamstwo, Prawdy tron. Niech Twe proste, mądre słowa Porządkują chaos w głowach, Gdzie wtłaczano go Od wielu, wielu lat. Ucz jak innych nieść brzemiona, Jak słabości swe pokonać I jak w sercu cały można zmieścić świat. Pokazałeś, jak nie cofać się przed złem, Jak się wspinać niosąc ciężki życia krzyż. Twoja słabość, złym zdawała nam się snem, Bo wciąż przecież niestrudzenie szedłeś wzwyż. Choć Pan barkę Twą na nieba wciągnął brzeg I natchnioną księgę życia zamknął wiatr, W oczach mamy postać białą tak jak śnieg I wołanie błądzi echem pośród Tatr. Zostań z nami, zostań z nami, Zostań z nami, zostań z nami! Jeszcze wiele w nas zwątpienia, Jeszcze tyle do zrobienia, Chociaż wolność już wyśpiewał Srebrny dzwon. Dodaj siły nam i wiary, Że to ziarno Twej ofiary Znajdzie glebę, Co obfity wyda plon. Niech twe proste, mądre słowa Porządkują chaos w głowach, Gdzie wtłaczano go od wielu, wielu lat. Ucz jak innych nieść brzemiona, Jak słabości swe pokonać I jak w sercu cały można, zmieścić świat. Zostań z nami, zostań z nami, Zostań z nami, zostań z nami!