Na końcu świata, Kiedy nas łaskawy Bóg podzieli na To, co nam przy sobie każe trwać Prawdy całe pozostały za, Przeszłością ludzi, śmiechem ich Zobaczysz, czemu tęsknią przy Odpowiedziach, których mało tak, Na pytania aktualne jak. Komu potrzebny był? Przyjacielu moich dni Żal za tymi, co odchodzą, Gdy już nie ma ich. Kogo dziś na to stać, By zapytać głośno raz, Kiedy jak zwykle kończy się Przyznanie się, nie mnie. Na końcu świata tam gdzie stać Jak w poczekalni będziesz miał, Przed pokojem odpuszczenia win Niepokoju pełen mówię Ci. Pomyślisz tam, więc może już Na chwilę przed rachunkiem słów, Uwierzysz mnie i tym, Tym, co już dziś powiedzą Ci. Komu potrzebny był? Przyjacielu moich dni Żal za tymi, co odchodzą, Gdy już nie ma ich. Kogo dziś na to stać, By zapytać głośno raz, Kiedy, jak zwykle kończy się, Przyznanie się, nie mnie. Czas obraca nami tak jak chce Tak nie prawdą blisko byłem, lecz Dzisiaj widzę sam przeszedłem Wieki w myślach, więc Nawet, kiedy znów tak z różnych stron Sentymenty, czy szacunek to, Wiem, że to nie tylko mnie, Jest potrzebny, mnie. Komu potrzebny był? Komu potrzebny był? Kogo dziś na to stać, By zapytać głośno raz Kiedy, jak zwykle kończy się, Przyznaję się, nie mnie. Komu potrzebny był? Przyjacielu moich dni Żal za tymi, co odchodzą, Gdy już nie ma ich. Kogo dziś na to stać, By zapytać głośno raz, Kiedy jak zwykle kończy się Przyznaję się, nie mnie.