Uuuu… Być w niebie, być w niebie, To spojrzeć wprost w twoje oczy I ujrzeć w nich siebie Piękniejszym niż się jest. Do czego, do czego Wędruje sen mój po nocy? Z błagalną modlitwą, Żarliwą, aż do łez. Błądzi duch, tam gdzie chce Nie powstrzymam go już nie, Jak pies wierny u twych drzwi Będzie tkwić. Ścierpi deszcz, ścierpi mróz Byle blisko twoich ust, Póki będzie o nich śnić, Warto żyć. Być w niebie, być w niebie, To wtulić twarz w twoje włosy, I chłonąc ich zapach, Potężnym być jak Bóg. Ja nie wiem, ja nie wiem, Gdzie mogą rzucić mnie losy, Lecz będę ze świata, Powracał na twój próg. Błądzi duch, tam gdzie chce Nie powstrzymam go już nie, Jak pies wierny u twych drzwi Będzie tkwić. Ścierpi deszcz, ścierpi mróz Byle blisko twoich ust, Póki będzie o nich śnić, Warto żyć. Miłość, smutek, kiedy jest. Pustka, gdy jej brak. Życie, słone z nią od łez. Bez niej traci smak... Błądzi duch, tam gdzie chce Nie powstrzymam go już nie, Jak pies wierny u twych drzwi Będzie tkwić. Ścierpi deszcz, ścierpi mróz Byle blisko twoich ust, Póki będzie o nich śnić, Warto żyć.