Przychodzisz tu, Gdy spada zmierzch, Jak nocna ćma. Klucze w kieszeni, Już nosisz od lat. A stary portier Już dobrze cię zna, Coś wielkiego Nas łączy i trwa. I chociaż w domu Masz spokój i ład, Czemu biegniesz Spłoszona jak ptak. Choć żałujesz, co dnia Coś dzikiego cię gna, A o świcie znów Znikasz jak mgła. O selavi, Czy musimy tak żyć? O selavi, Przecież trzeba stąd iść. O selavi, Czemu ciało ci drży? O selavi, To dla tego te łzy. O selavi, Czy musimy tak żyć? O selavi, Przecież trzeba stąd iść. O selavi, Czemu ciało ci drży? O selavi, To dla tego te łzy. Odpalam wóz I wciskam, aż do końca gaz. Łomoce serce I spieszy się czas. Znajome schody I zawsze te drzwi, W nich pospiesznie Całujesz mnie, ty. Już nam nie trzeba I godzin i dat. W tych czterech ścianach Zamyka się świat. Padnę znów na kolana Będziesz moją, kochana. Nigdy dosyć Nie będzie twych ust. O selavi, Czy musimy tak żyć? O selavi, Przecież trzeba stąd iść. O selavi, Czemu ciało ci drży? O selavi, To dla tego te łzy.